Na starym gdańskim podwórzu stanęły nowe bloki z czerwonej cegły i górują nad okolicą niczym grupa olbrzymów, która zatrzymała się tutaj w drodze nie wiadomo dokąd. Małe czarne bajorko zamyka przejście pod oknami oficyny, przywabia mewy i jaskółki – kołują nad balkonami, skrzeczą, przysiadają na skraju kałuży objawiając przynależność do nadmorskiego pejzażu, odpoczywają chwilę na dachach, by znów z furkotem odlecieć ku portowi. Lubię patrzeć z balkonu na pejzaż z żurawiami stoczniowymi w dali. Biorę z półki reportaże Odwaga jest kobietą i wczytuję się w losy kobiet, w ich życie w niesprzyjających okolicznościach – zapełniam czas w oczekiwaniu na córkę, która z pracy wróci późnym popołudniem. Przy biurku Moniki jest jasno i wygodnie, spoglądam przez okno na dachówki kamienic Długiej Grobli i myślę, że moja córka tu pasuje, w pewnym sensie wypełnia plan tego miasta rozwijającego się w różnych kierunkach, ale ja już nie znalazłabym tu sobie miejsca. Gdy po kilku dniach gościny zjeżdżam metalową windą i żegnam spojrzeniem stadko mew, powtarzam słowa bohaterki jednej z opowieści o szukaniu własnego miejsca i „poczuciu wolności na własną miarę”. W Poznaniu czeka mnie tradycyjna mieszczańska egzystencja, zmaganie się z problemami zdrowotnymi męża, z odchodzeniem matki, ale to nic, to wszystko jest do pokonania, bo na poznańskim Piątkowie zagospodarowałam dla naszej rodziny kawałek ziemi z widokiem na kilka choinek, świerk i pergolę z winoroślą pnącą się z niej niestrudzenie po murze. Z okna widać często przysiadające na wierzchołku świerku sroki, jakby szczególnie upodobały sobie to zielone zacisze. W drzwiach mieszkania czuwa biały pudel Junior oddany pod moją opiekę, stał się najwierniejszym przyjacielem, już mnie nie opuści, tu ma swoje miejsce, na jego przywiązanie i czułą uwagę zawsze mogę liczyć.
W pociągu otwieram Pieśni mazurskie Michała Kajki (1858-1940), które w oryginalnym wydaniu przysłał mi poeta Wojciech Kass, abym zapoznała się z historią cieśli-poety z Ogródka przed galą XV konkursu poetyckiego jego imienia. Ludowy pieśniarz i piewca modlitwy po polsku wybudował wiejski dom niedaleko Ełku, w nim tworzył, zachęcał do „pacierza polskiego”, choć z władzami pruskimi trzeba było mówić po niemiecku. Z biografii autora mazurskich wierszy i pieśni uczymy się ukochania ojczystej ziemi, mocnego związku z miejscem, w którym się urodził i żył, szacunku dla przyrody, a przede wszystkim konsekwentnej duchowej pracy nad sobą. Był to człowiek pracowity, utalentowany, otwarty na świat, korespondował z dziennikarzami i uczonymi, nie poddawał się politycznym ograniczeniom, bo wierzył, że praca ducha jest tak samo ważna jak praca rąk. Utrzymywał rodzinę jako cieśla, sam wybudował dom w Ogródku, gdzie dziś mieści się muzeum jego imienia. Żył z rodziną skromnie w surowych warunkach lasów, pól i jezior. Spośród dziewięciorga dzieci, jakie wychowywał z żoną Wilhelminą, tylko dwóch synów dożyło dorosłości. Nie skarżył się na trudności losu, na nieszczęścia, ufał Bogu jak biblijny Hiob, w ewangelickich pieśniach pisał, że człowiek „Bez rosy Ducha Świętego/ Marnieje i usycha”. Konkurs poetycki im. Michała Kajki i wystawa w muzeum w Ogródku jemu poświęcona jest hołdem dla kultury mazurskiej i piśmiennictwa, które rozwijało się na Warmii i Mazurach w XIX i XX wieku, gdy polska „ojców mowa” była dla ludności na tamtych terenach w trudnych czasach „światłością i ozdobą”.
Wiersze przysłane na konkurs ukazują indywidualne drogi poszukiwań, uważna obserwacja świata i namysł nad sensem egzystowania mają istotne znaczenie w podejmowaniu tematów przez poetów biorących w nim udział. Życie i postawa Michała Kajki, patrona konkursu, dla wielu autorów staje się inspiracją. W wierszu Anny Marii Kobylińskiej z Warszawy Poeta pisze wiersz chodzi o zamiar, o pracę ducha i ręki, o pointę, czyli dzieło, jakie autor może przekazać jako swój dar dla świata, a w utworze Stary wikliniarz odczytać można pochwałę rzemiosła i trudu, jest tu wpisana analogia do spełnionego życia, gdy wypełnia je twórcza praca rąk i wyobraźni; wiersz ma wartki rytm oddający ruchy rąk wikliniarza, który w rękodzieło wplata doświadczenie swojego życia, podobnie jak cieśla-poeta ociosuje drewno i słowa. Laureatka I nagrody Zofia Piłasiewicz z Augustowa ujęła jurorów i publiczność poetycką rekonstrukcją zapomnianego świata Mazur. Wiersze nasyciła konkretami: nazwami potraw, ryb, ptaków, roślin, pragnąc przypomnieć nam o konieczności ochrony pojedynczego życia nazwanego z imienia. Dopomina się w nich o pamięć opuszczonych miejsc i szacunek dla mitycznej mazurskiej wspólnoty, dla jej obyczajów. Utwory autorki ujmują subtelnym rytmem i przejrzystością języka poetyckiego, ale też uważną obserwacją rzeczywistości. Ukazują bliski związek człowieka z naturą jako konieczny warunek przetrwania materialnego i duchowego kolejnych pokoleń, przypominają o obowiązku opieki i współodczuwania, o pamięci dla śladów „innego” i miejsc opuszczonych: „Czuwajcie nad tymi / Ośmiokończastymi krzyżami / Chylącymi się ku pokrzywom, / I tymi kumakami, / Których miłosne / Chrapliwe reranie / Tak dzielnie / Wtóruje śpiewom / Słowika, / Nie dając spać / Bogobojnym ludziom”.
Przyjeżdżający tutaj laureaci i wyróżnieni autorzy odbierają w Ogródku coś więcej niż nagrody i dyplomy: gościnną aurę miejsca i wiernej pamięci, gdy stają razem przy grobie poety, nawiązują przyjaźnie i postanawiają, że znów tu powrócą, by odnaleźć ślady zapomnianego świata. Gdy wracaliśmy polną drogą od grobu Michała Kajki z poetą Wojtkiem Kassem, artystycznym opiekunem muzeum w Praniu i Ogródku, z pisarzem Janem Jastrzębskim i jego żoną Anią, rozmawialiśmy o tym, że od mazurskiego Hioba wciąż uczymy się pokory i wytrwałości w czuwaniu przy rodzimych wartościach, cierpliwości, ukochania swojego miejsca na ziemi, a przede wszystkim szacunku dla pracy rąk i ducha.
Teresa TOMSIA
Teresa Tomsia – poetka, eseistka, animatorka kultury; publikowała w „Arkuszu”, paryskiej „Kulturze”, „Toposie”, „Tyglu Kultury”, „Recogito”, „Frazie”, „Wyspie”, w antologii „Poznań Poetów” (2011), w albumie Homo homini res sacra wydanym na 40-lecie Centrum Dialogu w Paryżu (2016). Jej książka poetycka ukazała się w tłumaczeniu na j. niemiecki i francuski: Schöner – Piękniejsze – C’est plus beau (2000). Wydała prozę dokumentalizowaną o deportacjach z ziemi nowogródzkiej Dom utracony, dom ocalony (2009), szkice literackie Niedosyt poznawania (2018), ostatnio tomik wierszy Kobieta w kaplicy (2016). Należy do Stowarzyszenia Pisarzy Polskich. Mieszka w Poznaniu.
Recogito, rok XX, sierpień 2019