Wczytując się w wiersze Wiesława Trzeciakowskiego zebrane w tomiku Religioso* (2016) można odnieść wrażenie, że najważniejsze dla poety z Bydgoszczy jest rozprawianie się z mitem młodości, która w jego poetyckich obrazach staje się synonimem utraconej niewinności wczesnych wzruszeń i doznań, czułych spojrzeń na świat: „ Gdzieś z daleka, jak z głębokiej wody/ Wraca wołanie z kajaków, szczekanie psa,/ Nagie ciała wybiegają ze śmiechem z wody,/ Gdzieś jednak żyją zatopione ślady?/ Czytałem o tym w Timajosie Platona” (Atlantyda). Tęsknota za ziemią pierwszych kroków, Atlantydą („gliniastym brzegiem rzeki”, po którym biegały dziecięce stopy) może zostać ukojona jedynie w opisie, w odwołaniu do kulturowych znaków, wspomnienia mają bowiem dziś jedynie wartość terapeutyczną dla człowieka zagubionego we współczesnej cywilizacji, oddzielonego od źródła śródziemnomorskiej tradycji, mitologii, racjonalnie i interesownie patrzącego na rzeczywistość pozbawioną magii. Przeciwwagą może być ożywienie ducha, poczucie, że oprócz ciała, wiedzy, rozumu człowiek posiada duszę otwierającą w nim przedsionek Tajemnicy, że ponownie – jak Gorgias z Elidy – odkryje w swojej epoce, „co to jest dusza”.
Pragnąc rozstrzygnąć dylematy istnienia poeta nie ustaje w próbach scalenia minionego świata z obecnym i ożywienia tego, co pozostało w księgach i opowieściach, aby skonfrontować z tym, co dzieje się w nim, wokół niego. Ratunkiem przed zwątpieniem w sens trwania wydaje mu się sztuka, która potrafi ukazać ulotność bytu, a jednocześnie wywyższyć jego piękno, co Trzeciakowski nastrojowo opisał w liryku poświęconym grafikom Jacka Solińskiego: „Liść płynął po wodzie/ Ten liść to mój dom/ W ręku trzymam wiosło/ Żyję na tym liściu/ To mój dom, bezpieczne miejsce/ Więc wesołą śpiewam piosenkę/ Aż odkryłem, czym jest liść/ I poznałem naturę wody/ Wtedy trwoga usiadła/ Obok mnie”.
Gdy człowiekowi nie wystarczają mity, herosi, bogowie, szuka Boga i pragnie być „na obraz i podobieństwo”, lecz zdaje sobie sprawę z własnej niedoskonałości, z niemocy, dlatego dobiera słowa, w których mógłby się schronić – są to przede wszystkim myśli filozofów, ale także wiersze ukazujące bezradność człowieka w wypowiedzeniu swoich cierpień „patrząc na krzyż”, bo wtedy słowa milkną wobec ofiary, na jaką zdobył się Jezus, nie mówią „tego co trzeba”. Ważna jest kolejność, najpierw należy zauważyć bliźniego, żeby iść „w tym samym kierunku”, a następnie ujrzeć naturę, by zapytać o całość: „Chcę zobaczyć szczęśliwe wróble w zaroślach,/ ufne skrzydła owadów tuż nad wodą,/ usłyszeć po obu brzegach śpiew wieczornej modlitwy” (Widziałem pielgrzyma).
Religioso to cykl wierszy o utrwalaniu wiary i wierności wartościom w wybranej drodze poprzez drobne zdarzenia i znaki chrześcijańskiego życia przepełnionego radością istnienia, ale też są to notatki z codziennej egzystencji usianej trudnościami, bo zrozumieć postawę innych nie jest łatwo: „Jak obco i jak smutnie, o mój religioso!/ Rozmawiać o krzyżu z Barabaszem”. Dlatego być może mniej przekonują utwory o pisaniu wierszy, np. Chimeryk, Poeci, także metaforycznego dopełnienia dopominają się wprost wypowiadane deklaracje wiary w miłość Bożą, np. Dziękuję. Litanijność to nie jest mocna strona autora, gdyż używa typowych porównań i znajomych rytmów z Pieśni nad Pieśniami, nie dodając nic nowego w języku poetyckim; czytelnik musi poprzestać na wzruszeniu, lecz nie zostaje oczarowany błyskiem metafory: „Tylko ty miłości sprawiasz, że wypełnione tobą/ Serce idzie lekko po schodach wzgórzami Heidelbergu,/ Unosi się wysoko jak balon nad ziemią/ I żegluje w burzy jak odnowiony okręt/ I drży cicho na widok Ukochanego, którego/ Oczy są tak piękne i błyszczące jak latarnia morska,/ A jego ręce zawsze mnie znajdą/ Na morzu jak rozbitka, i przytulą” (Jesteś w moim życiu).
Nowe wiersze Wiesława Trzeciakowskiego mówią wiele o przemijaniu (Rozmowa z kosem), współodczuwają z tymi, którzy opłakują zmarłych (Nagrobny posążek), chcą wszakże dawać nadzieję, że religijne spojrzenie na świat pomaga przetrwać trudne chwile – tworzą więc zaklęcia, by piękno nie zginęło, tkają tęczę ze słów, gdy „pożegnania są jak zerwany most”, a „serce jest torbą podróżną”. Autor wyraża kilkakrotnie szacunek dla twórczej pracy artystów różnych sztuk, zwraca się z uwielbieniem do poetyckiego mistrzostwa Teresy Ferenc i Zbigniewa Jankowskiego, nazywając ich „ptakami poezji”, bo to właśnie oni, Mistrzowie, pomagają pytać: „Co zgubiłem”? Co zatem zgubione, a co odnalezione w skromnych, ale też często wzruszających lirykach bydgoskiego poety, o tym przekonają się czytelnicy, którzy sięgną po jego wiersze ukryte „pod szarym płaszczem”: „Mam płaszcz uszyty z szarego obłoku,/ pod nim przenoszę tajne szyfry/ moich tajemnic,/ Wszystko co kocham,/ niosę jak ziarno pszeniczne,/ Ukryte przed wzrokiem/ drapieżnych ptaków”.
Teresa TOMSIA
* Wiesław Trzeciakowski, Religioso, Wydawnictwo Tekst, Bydgoszcz 2016.
Teresa Tomsia – autorka szkiców literackich i wierszy; ur. w Wołowie na Dolnym Śląsku w 1951 roku w ziemiańskiej rodzinie Kresowian, którzy powrócili z zsyłki na Sybir. Rodzinny dom matki pozostał na ziemi nowogródzkiej, dziadek legionista zginął w łagrze, o czym opowiada w prozie dokumentalizowanej Dom utracony, dom ocalony (Wydawnictwo Poznańskie 2009). Młodość spędziła w Świdwinie na Pomorzu, od 1981 roku mieszka w Poznaniu (absolwentka polonistyki UAM), gdzie realizuje projekty literacko-edukacyjne. Publikowała w „Arkuszu”, paryskiej „Kulturze”, „Lichtungen”, „Tyglu Kultury”, „Recogito”, w antologii „Poznań Poetów” (1989-2010), obecnie w „Toposie” i „Wyspie”. Jej tomiki zostały przetłumaczone na język niemiecki (Wieczna rzeka – Der ewige Fluss, W drodze, Poznań 1996) i francuski (Piękniejsze – Schöner – C’est plus beau, Verlag im Wald, Rimbach 2000). Ostatnio wydała szkice podróżne Z szarego notatnika (WBPiCAK, Poznań 2015) oraz książki poetyckie: Gdyby to było proste (Biblioteka „Toposu”, T. 109, Sopot 2015); Kobieta w kaplicy (Biblioteka „Toposu” T.132, Sopot 2016). Tekst ukazał się w dwumiesięczniku literackim „Topos” 2/2017.
Recogito nr 82 (styczeń-czerwiec 2017)