Wiele jest zapomnianych stajenek, gdzie w Boże Narodzenie nie zaglądają turyści albo nasi krewni, którzy mogliby od nas zanieść świąteczne pozdrowienie, wiele jest adresów, pod które nie przychodzą oczekiwane listy. Piękne panie i panowie z telewizji opowiadający kolorowe historie o świecie bez tajemnic, milkną, gdy trzeba wypowiedzieć tę jedyną najważniejszą dla naszego świata tajemnicę narodzenia miłości ubogiej ciałem, a niezmierzonej duchem. Politycy złaknieni poklasku opowiadają na ekranie, co podano u nich na wieczerzę, jakie stroiki kładziono na wystawnym stole, a przecież nie wszędzie stoły można postawić i zastawić je tradycyjnymi potrawami. Czasem opłatkiem jest kawałek suchego chleba, a radosne pastorałki zastępuje rzewna kolęda i łza samotności.
Wciąż są zamknięte granice i zburzone domy, nikt tam kolęd nie śpiewa, wiatr hula po stepach i wybojach, po wojennych ruinach, roznosi spróchniałe kości nieszczęśników zabłąkanych na ścieżkach historii. W gwiezdnym pyle unosi się echo żołnierzy wędrujących z Kołymy na południe ku wolności. Niewielu dotarło do celu, nielicznym udało się wytrwać i powrócić do ojczystej ziemi. Znam te opowieści przy polskiej stajence od najmłodszych lat – matka płacze nad utraconą młodością w sowieckim kołchozie, nie może odnaleźć radości świętowania przy choince, nie pocieszają jej wspaniałe obrazy mistrzów renesansu z motywem macierzyństwa jako łaski i daru, bo przede wszystkim odczuwa życie jako cierpienie i bolesne doświadczenie. Z kolędowego wiersza Piotra Wojciechowskiego wyczytuję dobrą radę na tę okoliczność: „Z kołysanką twoją wejdź do sieni / Bo najbardziej potrzebni spóźnieni”. Nie ukrywajmy niczego, co nas dotyka i boli, z tym przychodźmy, wszystko, co mamy, nieśmy w darze, nie spóźniajmy się, by przeżyć radość Bożego Narodzenia.
„Samotność wiąże się z odchodzeniem i utratą. Jest doświadczeniem zmysłowym i duchowym, a wynika z niewystarczalności ludzkiego poznania. Pojawia się, gdy przed człowiekiem wyrastają bariery i granice, te napotykane we własnym wnętrzu i przychodzi też z zewnątrz” (Jan Wolski, Reagować – opisywać, Biblioteka „Frazy” 2020). W najtrudniejszym stanie ogołocenia, tak jak obecnie, jednak w Wigilię rodzi się nadzieja wraz z błogosławieństwem małego Jezusa położonego na sianie, gdy ogarnia świat nowym spojrzeniem i pomaga nam uwierzyć, że wszystko jest możliwe, jeśli otworzymy serce dla siebie nawzajem i wyruszymy wspólnie ku stajence – przy niej znajdujemy pokój i miłość, wybaczenie i zrozumienie najgłębszych tajemnic. I choć groby naszych bliskich są daleko, czasem nie wiemy o nich, gdzie leżą pochowani nasi przodkowie zagubieni w dziejach, lecz jesteśmy z nimi, pamiętamy, zapalamy światełko, żeby stajenka w każdym z serc rozjaśniała gnębiące nas ciemności, dodawała odwagi do życia w prawdzie, w nadziei, w radości zwiastowania dobra. Nie opuszczajmy stajenki radosnej, nie dajmy sobie odbierać nadziei:
„Uwielbiam cię, blade światło pszennego chleba, / w którym wieczność na chwilę zamieszka, / podpływając do naszego brzegu / tajemną ścieżką” (Karol Wojtyła, Boże Narodzenie)
Teresa TOMSIA
Teresa Tomsia – poetka, eseistka, animatorka kultury, autorka tekstów pieśni i piosenek. Publikowała w pismach literackich „Tygiel Kultury”, „Topos”, „Recogito” i in. W tłumaczeniu na j. niemiecki i francuski ukazał się wybór jej wierszy Schöner – Piękniejsze – C’est plus beau (2000). Ostatnio wydała tomik Kobieta w kaplicy (2016) i szkice literackie Niedosyt poznawania (2018). W kwartalniku Uniwersytetu Rzeszowskiego „Fraza” publikuje szkice w cyklu Frazy osobiste. Pochodzi z rodziny o kresowym rodowodzie. Mieszka w Poznaniu.
Recogito, rok XXI, grudzień 2020